Robić czy nie robić? - oto jest pytanieMam takie dni, że stawiam sobie to pytanie coraz częściej. Nie wiem czy ta dziwna pogoda tak na mnie wpływa, czy co? Tydzień temu strasznie zmokłyśmy, a dzisiaj - 16. 11. 2006 roku, kiedy trzydziesty ósmy raz wybrałyśmy się z Mamą z zabawkami na oddział neurologiczny w szpitalu im. Marciniaka przy ulicy Traugutta we Wrocławiu - zrobiła się listopadowa wiosna. Świeci piękne słońce i jest 16 stopni. Przy takiej zwariowanej aurze trudno się dobrze czuć i nawet odporny "PAJACYK" ma nietęgą minę. Znowu zatkało mi uszy i taka jakaś jestem do kitu. W nocy nie mogę spać, rano wstaję zmęczona i tak na okrągło. W ciągu dnia trzeba wiele spraw załatwić, coś napisać, podziękować za słodycze i zabawki dla dzieciaków, oraz rozciągać swoje mięśnie przy rehabilitacji. Czy nie za dużo szczęścia? W gruncie rzeczy to cieszę się, że przez te 5 lat spędzonych na oddziale tak dużo się nauczyłam, bo tego mi już nikt nie zabierze ! To moje!!! Dlatego też dalej tam chodzę, bo naprawdę warto. Stale się łudzę, że pewnego dnia lepiej się poczuję i to mnie trzyma przy życiu. Mówię do siebie: a jeszcze to, a jeszcze tamto zrobię. Tak mija tydzień za tygodniem i nic się nie zmienia oprócz ciężkiej torby na kolanach. Jest w niej sama rozmaitość w postaci maskotek, lalek, autek i gazet motoryzacyjnych dla młodzieży. Do tego słodycze, które dzieciaki chętnie biorą. Dzisiaj też nie było z niczym problemu, bo już ustawiły się do kolejki i od razu po obiedzie razem z Panią Agatką i Joasią psycholog rozdajemy to, co przywiozłam. Jest jeszcze Iwonka i również nam pomaga. Jutro wychodzi do domu. Wczoraj widziała Kasię Wychowawczynię i leczyły zły nastrój czekoladą. Może i ja spróbuję? Póki co, to idę porozmawiać z Joasią, która też ma kiepski humor. Dałam Jej balony i przeczytała mój poprzedni artykuł. Dzięki tym moim epistołom, które są w internecie, wie co przeżywam i jak sobie radzę. Za każdym razem obiecuję sobie, że już nie będę zawracała Jej głowy, bo w przyszłości może być różnie i trzeba będzie samemu sobie radzić. Byłby to taki dla mnie egzamin do zdania, ale na razie wolę o tym nie myśleć. Dzisiaj to ja Jej dodałam otuchy i jestem z tego dumna. - Kasia - Wrocław, dn. 16 listopada 2006 roku. |